sobota, 6 lipca 2013

Rozdział III - Jestem Nel, to Liza i Christopher

    Leżała na dużym łóżku pod miękką kołdrą. Gdy usiadła od razu zakręciło się jej w głowie. Położyła rękę na rozgrzanym czole. Nie pamiętała dokładnie co zdarzyło się tamtej nocy, wspomnienia widziała jak przez mgłę. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała.
    Pokój był średniej wielkości, a jego ściany miały kolor oliwkowy. W kącie naprzeciwko niej stało jednoosobowe łóżko, wywnioskowała że musi dzielić z kimś cztery ściany.  Na środku stał mały, ciemnobrązowy, okrągły stolik z dwoma, takiego samego koloru krzesłami. Obok drugiego łóżka znajdowało się okno z białą firanką, a za nim malował się piękny krajobraz lasu. Przy kolejnej ścianie stała ogromna szafa, trochę mniejsza od niej komoda, a także mały regał z książkami.
    Nancy była przerażona. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek z jej znajomych, czy rodziny posiadał taki pokój. Fakt, że mogła zostać porwana przyprawiał ją o dreszcze.
    Próbowała wstać z łóżka, lecz lewa noga jej na to nie pozwoliła. Spojrzała w dół. Kostka była opuchnięta i czerwona. Wszystko momentalnie sobie przypomniała. Śmierć rodziny, jak ktoś ją gonił, jak uciekała przez las i się potknęła...
    Kulejąc ruszyła do drzwi. Wyszła na długi, wąski korytarz. Oślepiła ją biel ścian. Co kilka kroków na ścianach znajdowały się lampy i obrazy w cienkich, metalowych ramkach. Przedstawiały jakby mityczne stworzenia. Powędrowała w kierunku drewnianych schodów, trzymając się ściany. Ominęła parę zamkniętych drzwi i dotarła do postanowionego punktu. Schodząc po nich o mało się nie wywróciła, przez swoją skręconą kostkę.
    Znalazła się w kolejnym korytarzu, lecz ten uważała za mniej przerażający. Może dlatego, że niektóre drzwi były otwarte, a obrazy nie budziły takiej grozy. Zajrzała do pierwszego, lepszego pomieszczenia.
   Znajdowała się tam kuchnia. Była starodawna. Kafelki na podłodze były zastąpione panelami. Ściany tutaj także były białe, ale szafki i blat kuchenny miały kolor kakaa. W kącie stał mały piecyk którego kremowe, małe kafelki przy wpadającym blasku słońca iskrzyły się jak małe płomyczki. Koło niego stał wiklinowy koszyk z drewnem. Niedaleko kominka znajdował się prostokątny stół z grubymi nogami. Dziewczyna podchodząc do niego zauważyła małą karteczkę.
   "Wyszliśmy tylko na chwilę. Jak coś kanapki masz w lodówce."
-Liza
no i Christopher :)
- Co?! - Jęknęła cicho. Czy ten liścik był do mnie? Chyba, że ktoś jeszcze oprócz mnie został tutaj...
    Może jednak faktycznie ktoś ją uprowadził. Serce zaczęło jej szybciej bić. Nagle usłyszała, że ktoś otworzył drzwi na górze.
    Wyskoczyła z kuchni i podbiegła do drzwi prowadzących na zewnątrz. Usłyszała czyjś śmiech. Nie potrafiła rozpoznać z której strony dokładnie dobiega. Ruszyła ku obszernemu dębowi. Dotarłaby do niego szybciej, gdyby nie problem z nogą. Stała pod nim opierając się o niego, a paznokcie wbijała w szorstką korę. Prawie krzyknęła, gdy jej noga zsunęła się lekkiego pagórka i otarła się o zimny kamień. Zasłoniła sobie usta ręką, a łzy napłynęły jej do oczu. Kostka była w coraz gorszym stanie.
    Nagle jakby znikąd wyrosła przed nią jeszcze niższa postać od niej. Miała na sobie zielony podkoszulek i krótkie spodenki moro przepasane cienkim paskiem przypominającym lianę. Na nadgarstkach miała jakby ochraniacze, które wyglądały jak kora drzewa. Dziewczyna, bo raczej była dziewczyną, posiadała ognisto czerwone włosy które sięgały jej do bioder. Na plecach widniał łuk, a co najdziwniejsze, gdy powiał lekki wiatr rozwiewając jej włosy, Nancy zauważyła szpiczaste długie uszy.
   - Christopher! - zawołała swojego towarzysza obojętnym tonem. - Mówiłam ci, że ucieknie.
Mówiła to tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
     Zaraz koło niej stanął chłopak. Ten sam którego widziała w autobusie, tylko teraz był dziwniej ubrany. Nosił czarny płaszcz z kapturem, czarne spodnie, czarne buty. Patrzyła na niego wielkimi oczyma i lekko rozchylonymi ustami, a on posłał jej zmieszany uśmiech.
~ § ~
    - No, więc jak się tu znalazłaś? - Zapytała dziewczyna z blond falowanymi włosami podając Nancy kubek z parującą herbatą. Piętnastolatka uznała, że musi być z nich najbardziej normalna, w końcu nie miała przy sobie żadnej broni i wyglądała jakby dopiero co zwlekła się z łóżka. Już miała odpowiedzieć na pytanie, lecz przerwał jej blondyn.
- Mówiłem ci. Znalazłem ją wczoraj w nocy jak Arsyniusz ją zaatakował.
- Zamknij się! Chce usłyszeć jej wersję. - Warknęła na niego. - Więc?
- Hmm... - Ciemnowłosa zamyśliła się i odchrząknęła. - Wczoraj w wypadku zginęli moi rodzice i siostra... Nie chciałam trafić do domu dziecka, a tak by się na pewno stało, więc postanowiłam uciec. Dokładnie nie wiedziałam gdzie mam się udać i biegłam przed siebie. Postanowiłam się zatrzymać, jacyś mięśniacy wyskoczyli na mnie z zaułka i zaczęłam uciekać. - Wzięła łyk herbaty i kontynuowała. - Chcąc ich zgubić wbiegłam do lasu i zgubiłam, ale też przy okazji siebie.
    Zapanowała cisza wszyscy patrzyli po sobie, jakby właśnie opowiedziała najdziwniejszą historię swojego życia.
- To mieszkacie tu sami? Nie macie rodziców czy coś? - Zapytała Nancy kończąc swój napój.
- Moi rodzice mnie porzucili, gdy miałam siedem lat. - Powiedziała zachrypniętym głosem dziewczyna o płomiennych włosach. -  Oddali mnie do domu dziecka, ponieważ zaczęło dziać się zemną coś dziwnego. Rozmawiałam z roślinami, a na dodatek wyrosły mi szpiczaste uszy, które mam do teraz. Byłam inna. Każdy to widział. Wskazywali na mnie palcami, śmiali się ze mnie. Postanowiłam uciec, tak jak ty, i znalazłam się tutaj. Zamieszkałam razem z nimi - Wskazała palcem na dwójkę ludzi i uśmiechnęła się. - i mogę tu być sobą, dokładnie elfem. Swobodnym elfem.
- Naszych rodziców tutaj nie ma. - Zaczął niebieskooki, gdy dziewczyna patrzyła na niego wyczekująco. - Są w mieście Ineres.
    Nancy zmarszczyła brwi. Nigdy nie słyszała o takim mieście, nawet nie wiedziała gdzie się może znajdować.
    - Ok. Ja jestem Nefilie, ale mówi do mnie Nel. To jest Elizabeth - Blondynka, właściwie Nel, wskazała na elfa o czerwonych włosach. - i mój brat Christopher.
- Wolę żebyś mówiła do mnie Liza. Z tamtym imieniem mam złe wspomnienia - wtrąciła z niesmakiem. - A ty jesteś?
- Nancy. - podniosła kącik ust. Jeszcze nikt nie był dla niej taki miły, oprócz jej mamy. Wreszcie ktoś normalnie z nią rozmawiał. - Cóż wszystko fajnie, ale muszę iść.
- Gdzie chcesz iść?! - Zapytał zaskoczony chłopak. - Dlaczego niby Arsyniusz cię zaatakował? Tak bez powodu, w ogóle jak on cię widział, przecież one nie atakują śmiertelników.
- O czym ty w ogóle do mnie mówisz?! - Podniosła głos poirytowana. Miała zamiar wstać. Popatrzyła na lewą kostkę. Wyglądała jakby ktoś przejechał ją ciągnikiem. Przeklęła pod nosem.
- Liza pomożesz jej? - Christopher bardziej oznajmił to zdanie niż zapytał.
-  Znowu? - Patrzyła na niego błagającymi oczyma.
- Co znaczy znowu? - Nancy była wyraźnie podenerwowana całym tym zajściem.
- Kiedy Arsyniusz cię dopadł wpuścił ci jad w całe ciało. Byłaś naprawdę w kiepskim stanie. Liza pomogła ci przeżyć zaklęcie uzdrawiające dużo ją kosztowało. - Powiedział patrząc na jej kostkę.
- Chodź. - Rozkazała jej. Utykając podeszła do niej ruszyły korytarzem.
_____________________________________________________
No i jest nowy rozdział :) Co sądzicie? Z góry przepraszam za błędy, bo nie wiem czy wszystkie wypatrzyłam. Następny rozdział niebawem :P

3 komentarze:

  1. Coś tak czułam że ten blondynek się pojawi, kiedy napisałaś, ze wolisz blondynów :D Hyhyhy.
    Rozdział mi się bardzo podobał. Ja akurat nie znalazłam żadnego błędu. :3
    Powiem tak, spodziewałam się ciut innego początku. Dobrze, że mnie zaskoczyłaś. W sumie nie wiem czy próbowałabym uciec ze skręconą kostką, podziwiam Nancy, że dała radę chodzić i znieść ból. :D
    Tak sobie myślę i czy Chris mieszka z dwoma kobietami? I teraz dołączyła tak jakby 3? :D Dobrze się powodzi chłopcu z autobusu (pomijając, że jedna to jego siostra xd) Coś czuję, że polubię Lizę, za jej rasę bo ubóstwiam elfy <3 Trochę mi jej szkoda. Pewnie było jej ciężko, rodzice ją porzucili po dziwnie wygląda. Eh... Różnie w życiu bywa. Chris i Nel też są z jakieś innej rasy czy to ludzie? Choć w to akurat wątpię aby ludźmi byli.Chyba nie przeoczyłam tego? Nie pamiętam aby jakaś informacja o tym była. xd I teraz wiadome jest to, że Nancy człowiekiem nie jest, a na pewno zwykłym. I to mogło być powodem tego, że nikt z nią nie chciał rozmawiać! W sumie to by miało sens jak sobie teraz o tym myślę... I czym jest Arsyniusz? :> Mam nadzieję, że niedługo się wyjaśni. ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Blog, zostałaś nominowana ! :** http://madziiiaone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, świetne *.*
    Proszę, daj już następny *-*

    OdpowiedzUsuń