poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział IV - Tak, zostanę

    Szły korytarzem w milczeniu. Żadna z nich nie miała ochoty rozpocząć rozmowy. Nancy co chwilę zerkała na swoją towarzyszkę w nadziei, że jednak przerwie tą głuchą ciszę. Dziewczyna była niespokojna. Może Liza chciała ją gdzieś zamknąć, może jednak miała zamiar wyleczyć jej kostkę.
    Minęły jadalnię, salon, pokój ze składem różnorakiej broni, aż w końcu dotarły do przeszkolonych drzwi. Rudowłosa zgrabnym, szybkim ruchem otwarła je, a Nancy uderzył aromat świeżych ziół. Elizabeth wzięła za nadgarstek i pociągnęła ją za sobą, gdy ta wpatrywała się w krzew kolorach tęczy.
- Co robisz?! - Warknęła, gdy Liza posadziła ją na drewnianej ławeczce.
- Wyglądałaś jakbyś chciała zjeść ten krzaczek. Nie chcę żebyś mi tu wymiotowała tęczą. - Mówiła spokojnym głosem szukając czegoś na niskim biurku przy drzewie przypominającym palmę.
- Naprawdę? Naprawdę mogłabym rzygać tęczą? - Zapytała zaintrygowana. Liza popatrzyła na nią unosząc brwi i przekrzywiając głowę w prawą stronę. Robiła tak zawsze, gdy ktoś nie zorientował się że mówiła sarkastycznie. Nancy zmrużyła oczy, a usta delikatnie uformowała w dzióbek.
- Poczekaj tu chwilę. - Rudowłosa ruszyła przez ogródek. Wróciła z uśmiechem od ucha do ucha, trzymając w ręku tajemniczy, długi liść. Miał kolor zgniłej zieleni, a na falujących brzegach błyszczały kropelki wody. - Podsuń się i oprzyj o ścianę.
    Posłusznie zrobiła to co jej kazała. Ciarki przebiegły jej po ciele, gdy oparła się plecami o zimną powierzchnię. Nogi położyła na ławce. Liza delikatnie podniosła do góry nogę z opuchniętą kostką. Owinęła ją dziwną rośliną. Nancy otuliło ciepło, lekko schładzane letnimi kropelkami. Zamknęła oczy. Poczuła się jakby była nad morzem. Słyszała fale obijające się o brzeg. Wiatr rozwiał jej włosy, a pojedyncze kosmyki muskały jej policzki. Czuła się tak bezpiecznie, lecz nie na długo. Poczuła swąd spalenizny.
   Wytrzeszczyła oczy, nie mogąc uwierzyć co się właśnie działo. Nie czuła już miłego ciepła. Czuła jakby chodziła po rozgrzanych węglach, a z opatrunku wydobywał się dym.
- Przestań Liza! - Szarpała nogą, ale ta trzymała ją mocno. Odczuła, że jej kostka prawie płonie, a skóra topi się jak podgrzany plastik. Krzyczała, a ona nie reagował. Dlaczego nikt do cholery nie chce mi pomóc!
    Elfika puściła jej stopę, a tajemniczy liść opał na ziemię i zamienił się w popiół. Jak gdyby nigdy nic wyszła.
- Chciałaś mnie z... - Nie dokończyła bo spojrzała w dół. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła zdrową kostkę. Wstała z ławki i zaczęła skakać na lewej nodze. Po bólu nie było śladu. Miała krzyknąć dziękuje, lecz dziewczyna zniknęła z pola widoku. Postanowiła wyjść na korytarz.
~ § ~
    - Nie rozumiesz, że ona nie może stąd tak po prostu sobie odejść?! - Wywrzeszczał Chris do swojej siostry.
- Co ci tak na niej zależy, co? - Nefilie świdrowała go spojrzeniem.
- Nie chodzi o to, co ty sobie tam w twojej główce ubzdurałaś! Ona może nas wydać. Skąd mamy pewność, że możemy jej ufać? Jeśli jakiś człowiek dowie się o nas Rada nas zabije. 
- Dobra co chcesz zrobić? - Mówiła do niego obojętnym tonem, bawiąc się swoimi blond włosami.  - Chcesz ją tu przetrzymywać?
    O dziwo nie sprzeciwiał się.
- Długo tu stoisz? - Patrzył na nią swoimi błękitnymi oczami. Był zaskoczony jej obecnością.
- Nie. - Skłamała. Widać było że mu ulżyło, sama nie wiedziała dlaczego. - Dopiero co przyszłam. Byłam z Lizą.
   Blondyn już nie patrzył na nią tylko udał się do lodówki, a jego siostra usiadła na krześle i patrzyła przez okno, udając że nie zwraca uwagi na Nancy.
- Wiecie... Tak sobie myślę, że mogłabym tu na trochę zostać. W końcu nie ma dokąd iść, a nie wierzę że mogłabym gdzieś przenocować oprócz śmietnika. Mogę, prawda? - W gardle stanęła jej wielka gula. Z resztą wolała zostać tutaj z własnej woli niż być zamknięta pod kluczem. Każdy by to wybrał, mam rację? Lub nie... Może lepiej by było stąd uciec, chociaż i tak pewnie by ją znaleźli i zabili. Nie widziała innej rady, jak tu zostać.
- Jasne, chyba rodzice nie będą mieli nic przeciwko jeśli tu zostaniesz. Dom jest duży zmieścimy się. - Nefilie podeszła do niej z uśmiechem. Gdyby brązowooka nie słyszała poprzedniej kłótni, pomyślałaby że jest naprawdę życzliwą osobą, a nie taką która chce ją zamknąć w ciemnej piwnicy. - Musisz poznać parę reguł które ty rządzą. Po pierwsze nie wychodzisz poza dom sama, ponieważ może cię zaatakować Arsyniusz, albo coś innego. Po drugie...
- Odpuść... - Powiedział blondyn błagalnym tonem. Nel popatrzyła na niego zabójczym spojrzeniem. Chłopak ominął Nancy i posłał jej uśmiech, lecz go nie odwzajemniła. Nawet nie zwróciła na niego uwagi, była pogrążona w swoich myślach.
- Po drugie - Kontynuowała swoją przemowę. - każdy z nas zajmuję się domem w określone dni. Czyli na przykład gotuje, sprząta. Ty będziesz miała wtorki i piątki.
- Ok. - Przytaknęła, chociaż wcale jej nie pasowało gotowanie i sprzątanie. W domu nigdy nie sprzątała, ani nie gotowała. Robiła to gosposia. - Hmm... Ale co z moimi rzeczami? Macie je tu?
- Tak, są na górze. Właśnie mieszkasz z Lizą. Jeżeli ci to nie pasuje to już nie moja sprawa, możesz spać na korytarzu lub chwilowo w pokoju moich rodziców. - Ominęła mnie i skierowała się ku schodom prowadzących na górę. Odwróciła się i poparzyła na brązowowłosą, co chyba znaczyło że ma za nią iść. Tak też zrobiła.
   Pokazała jej mniej więc dokąd każde z drzwi prowadzą i poszła do swojego 'królestwa' które znajdowała się naprzeciwko pokoju jej brata.
    - Podobno są tu moje rzeczy. - Liza siedziała na łóżku i czytała jakaś książkę.
- Tak koło twojego łóżka. - Wskazała palcem nie odrywając się od lektury. Dziwne... Wcześniej ich tu nie widziałam, pomyślała. - Możesz powkładać swoje ciuchy do szafy, i trochę do komody, ale wolałabym żebyś zajęła szafę. - Uśmiechnęła się do niej.
   Zbliżała się godzina 23. Liza już dawno smacznie spała i śliniła swoją poduszkę, ale jej współlokatorka nie mogła zasnąć. Cały czas rozmyślała nad tym czy dobrze postąpiła mówiąc, że chce tu zostać. Wolałaby wrócić do swojego poprzedniego życia, chociaż tamto także nie było kolorowe. Nagle jej komórka puściła
cichy sygnał.
    "Musimy się spotkać jak najszybciej". Kiedy zobaczyła kto jest nadawcą wiadomości zdębiała.
_________________________________________________________
Tu tu du! Wee już IV rozdział :D Myślałam że napiszę go wcześniej ale tak jakoś wyszło... Byłabym wdzięczna za jakikolwiek komentarz! :)
 
  

5 komentarzy:

  1. Trochę króciutki ten rozdział, a szkoda. :3 poczytałabym jeszcze.
    Coraz bardziej lubię Lizę (i jej umiejętności! jest super. Nie mogę się doczekać kiedy pokarzesz jej wszystkie możliwości:D), a ciut mniej Nel. Jakoś tak mi nie przypadła do gustu po tym rozdziale. xD
    Na miejscu Nancy też bym wolała zostać u nich. W końcu nie miała dokąd wracać. Eh, biedna. :<
    No i kto jej wysłał tą wiadomość? XD jestem w 99% procentach że to Chris! xD Moja pewność bierze się z nadziei XD Ten jeden procent wolę pozostawić, bo zawsze mogę się mylić. xD
    Przypomniał mi się ten chłopak od bluzy z pierwszego rozdziału. Pojawi się jeszcze? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam, że ten rozdział bd taki krótki :c
      Tak chłopak od bluzy (Logan) pojawi się niebawem :P Nie zdradzę teraz kto napisał SMS'a, muhaha jestem taka złaa! XD

      Usuń
    2. W takim razie musisz prędkim niebawem dodać kolejny :D
      To dobrze, że się pojawi. Czuję u niego jakiś potencjał xD

      Usuń
  2. Super !! ;* Odwiedzisz bloga ?http://loveandpeaceman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Diary Emily już nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń