- Jezu, Nancy. Zawsze jak próbuję cię czegoś nauczyć to ty mi gadasz przez godzinę "chodźmy do mojego domu, proszę, to dla mnie ważne" - Zaczął ją przedrzeźniać. Dziewczyna wykorzystując sytuację zaatakowała go lśniącym mieczem, lecz on szybko obronił się. - i tak jest już od tygodnia.
-N-no, bo to dla mnie ważne. Chcę wziąć parę rzeczy stamtąd i może dowiemy się dlaczego było tam tyle dziwnych stworzeń. Poza tym może znajdę wskazówki na temat tego Kręgu, czym kol wiek on jest.- Zrobiła zgrabny unik, tym samym wytrącając Chrisowi ostrze z ręki. - Widzisz jestem coraz lepsza. - Powiedziała z dumą.
- Tak. Jesteś coraz lepsza. - Zaśmiał się podnosząc z ziemi miecz.
Oparła się plecami o wysokie drzewo. Broń włożyła do pochwy i położyła na ziemi pośród innego uzbrojenia. Nie wybrała jeszcze odpowiedniej dla siebie.
- To co... Tym razem dasz się przekonać? - Zamrugała i słodko uśmiechnęła się mając nadzieje, że to pomoże go namówić.
-Hmm... Tak. - Nie mógł uwierzyć w to co właśnie powiedział.
Rzuciła mu się na szyję, niemalże przewracając go. Była szczęśliwa jak dziecko, które właśnie otrzymało swój wymarzony prezent na gwiazdkę. Oderwane nogi od ziemi lekko wierzgały. Christopher oszołomiony jej zachowaniem w pierwszej chwili nie wiedział co powinien zrobić. Powiedzieć, żeby się uspokoiła czy cieszyć się razem z nią. Objął ją w pasie, słuchając jej śmiechu.
- Nie sądziłem, że jedno "tak" może to z tobą zrobić.
Nancy powróciła do normalności, odklejając się powoli od chłopaka. On jednak nie miał zamiaru jej puszczać. Nadal trzymał ręce na jej talii. "Już się opamiętałam" te słowa nie zdołały przejść przez jej usta. Trzymała ręce na jego torsie i patrzyła na niego z rozszerzonymi źrenicami. Poczuła jakby od środka ją coś parzyło. Po krótkiej chwili uświadomiła sobie, że na jej policzkach zagościły czerwone rumieńce. Chris posłał jej uśmiech. Była ciekawa, czy aż tak bardzo słychać bicie jej oszalałego serca. Nie pozostało jej nic innego jak zrobić to samo co on. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało. Nagle blondyn oderwał jedną z rąk, chcąc ująć jej twarz.
- Już ze mną dobrze. Opanowałam się. - Odsunęła się od niego, nie odrywając wzroku. Zdumiony pozwolił jej na to.
~ § ~
Ciemnooka szła za swoim towarzyszem oglądając się co chwilę na boki i co chwilę przy tym potykając się o korzenie. Chciała zapamiętać drogę, którą właśnie szli. Jednak nie było takie to łatwe. Wszędzie były te same drzewa, te same krzewy, te same pagórki, to samo echo odbijające śpiew ptaków. Czerwcowe, jasne promienie wpadały przez rozłożyste korony drzew ogrzewając glebę. Po paru minutach dała sobie z tym spokój, przecież nawet nie miała zamiaru nigdzie wybierać się sama. Zwróciła teraz uwagę na Chrisa. Miał na sobie strój Łowcy. Czarne spodnie z nieznanego jej mocnego materiału, szary T-shirt. Płaszcz zastąpiony był skórzaną kurtką. U jego prawego boku widniał pas z mieczem.
- Ludzie nie zdziwią się jak cie tak zobaczą? - Przerwała to grobowe milczenie między nimi.
- Nie mam zamiaru im się pokazywać. - Nie odwrócił się do niej. Brnął przez zarośla cały czas przed siebie. Nancy nie sądziła, że będzie aż tak obruszony całym tym zajściem podczas ich wspólnego treningu.
Całą drogę przebyli w milczeniu nie licząc krótkich pytań, na które Nancy odzyskiwała odpowiedź tylko wtedy kiedy ciągle je powtarzała. Niekiedy nie mogła już z nim wytrzymać i miała ochotę go spoliczkować. Niestety nie miała jak, żeby być niewidzialna musiała przynajmniej trzymać do za rękę i być blisko niego. Cieszyła się kiedy znalazła się w upragnionej alejce. Weszli do domu przez otwarte drzwi, co nieco zdziwiło dziewczynę. W mieszkaniu wyczuli okropny odór, od którego można było zwymiotować. Pachniało mokrym psem, stęchłym mięsem i czymś... Słodkim.
- Demony. - Zdołał wykrztusić.
- Nigdy jeszcze nie czułam gorszego smrodu. - Nancy zasłaniała usta i nos ręką ale nic to nie dało. Podeszła do okna i otworzyła je, mając nadzieje, że pozbędzie się tej nieprzyjemnej woni.
Mieszkanie było splądrowane. Nancy nie mogła uwierzyć, że demony mogły coś takiego zrobić. Przeszła przez korytarz do kuchni. Pod butami chrupało roztłuczone szkoło, a ściany w niektórych miejscach były wgniecione. Stół, który wcześniej stał na środku, został odsunięty pod samą ścianę. W okół niego walały się porozrzucane krzesła, gazety, szklanki i inne rzeczy. Lodówka była otwarta, a jej zawartość wysypana na zewnątrz. Salon także nie wyglądał najlepiej. Sofa była "wypatroszona". Z szuflad były wyrzucane wszystkie rzeczy. Potwory nie oszczędziły nawet ich rodzinnego zdjęcia. Nancy podniosła je z ziemi. Patrzyła na wszystkie uśmiechnięte twarze. Jak cholernie jej ich brakowało. Zacisnęła mocniej fotografię. Szklana ramka zaczęła wbijać się jej w dłonie. Nie potrafiła poczuć bólu. Zdjęcie upadło z trzaskiem o podłogę, gdy zobaczyła, że jej ręce krwawią. Christopher popatrzył na nią błagalnie. Ujął jej dłonie w swoje. Rany nie wyglądały na bardzo poważne.
- W łazience jest apteczka. - Wyszła z kuchni. Chłopak poszedł za nią.
Idąc do łazienki natknęli się tylko na jedne zamknięte drzwi. Jej siostry. Nancy zdziwił ten widok, ale nie miała czasu dłużej zastanawiać się nad sensem tego. Gdy znaleźli się toalecie Chris zaprowadził Nancy do umywalki i opłukał jej ręce z krwi. Dziewczyna patrzyła w milczeniu na swoje odbicie. Pochłonięta w sowich myślał pozwoliła blondynowi na opatrzenie jej ran i zabandażowanie jej rąk. Nawet kiedy polewał jej rany wodą utlenioną, a on pieniły się jak wzburzone morze, nie czuła bólu. Kiedy skończył powiedział, że powinna dostać naklejkę "dzielny pacjent", ona coś mu odbąknęła, czego nie zrozumiał, ale nie miał ochoty spytać o co chodziło.
- Jesteś jakaś nieobecna. - Biorąc z niej przykład skierował się do jej pokoju. Zaskoczyła go ilość książek na podłodze. - Nie wiedziałem, że czytasz. Nie wyglądasz na taką. - Wziął w ręce jeden z tomów.
- Widzisz. Nie oceniaj książki po okładce. Może i nie wyglądam na taką, ale w swoim życiu miałam wystarczająco dużo czasu na czytanie. - Przeglądała pozostałe rzeczy w szafie. Z satysfakcją stwierdziła, że posiada ich więcej niż przypuszczała. Wpakowała parę do torby i podeszła do tablicy korkowej. Szarpnęła jeden z rysunków. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Już wtedy zaczynało coś się z nią dziać, a ona tego nie podejrzewała. Obrazek przedstawiał zmutowanego wilka. Bez futra, puste białe oczy... Już widziała ten widok.
- Cule. - Odezwał się blondyn stając tuż za nią. Przyglądał się rysunkowi przez jej ramię. - Skąd wiedziałaś, że tak wyglądają?
- Skąd mam wiedzieć. Od początku wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedziałam, że aż tak... - Odparła i ze złością zgniotła papier w ręce, po czym rzuciła go na podłogę.
W jednej chwili potknęła się o coś i upadła gwałtownie na dywan. Usłyszała za sobą cichy chichot. Raptownie podniosła się i mierzyła wzrokiem chłopaka. Jej klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała. Wydawać się mogło, że za chwilę wybuchnie niczym wulkan. Chris spoważniał, gdy podniosła z podłogi mały album. Przeglądając zdjęcia spostrzegła, że na żadnym nie znajduje się jej siostra. Jest tylko ona i jej rodzice, tak jakby Jade nie istniała. Coś jeszcze przyciągnęło jej uwagę, mianowicie zdjęcie umieszczone pomiędzy okładką albumu. Wyciągnęła je palcami. Nie było to łatwe zadanie z częściowo nieuruchomioną ręką.
Fotografia była pożółkła, a jej boki były falowane. Nancy z zaskoczenie rozdziawiła usta, gdy zobaczyła swoją matkę u boku jakiegoś mężczyzny. Na pewno nie był jej ojcem, a ona go obejmowała. Mężczyzna miał jasne włosy, które tworzyły poświatę niemal wyglądającą jak aureola. Oboje mieli po 18 lat i oboje byli szczęśliwi. Ich ubrania były takie same i składały się z obcisłych spodni, T-shirtów i długich peleryn z kapturem. Wyglądały one na mundurki szkolne, chociaż trochę różniące się od tradycyjnych. Stali przed budynkiem podobnym do kościoła,przynajmniej tak stwierdziła Nancy. Nad wejściem wisiała tabliczka z napisem w jakimś innym, dziwnym języku. Dojrzała coś dziwnego, błyszczącego na szyi matki. Nie widziała dokładnie co to było, gdyż słońce odbijało się od przedmiotu. Mogła jedynie stwierdzić, że to z cała pewnością był okrąg. Okrąg, taki sam jaki ona ma na bransoletce. Odwróciła zdjęcie na druga stronę. "Ten czas tak szybko płynie. To już trzeci, ale zarazem ostatni rok. Będę tęsknić Conan..."
Wrzasnęła głośno, gdy nagle rozległo się głośne pukanie. Jej źrenice rozszerzyły się. Wrzuciła szybko album do torby i chwyciła mocno Christophera za rękę. Przemknęli się obok funkcjonariuszy policji i spokojnie wyszli przez okno.
- Demony. - Zdołał wykrztusić.
- Nigdy jeszcze nie czułam gorszego smrodu. - Nancy zasłaniała usta i nos ręką ale nic to nie dało. Podeszła do okna i otworzyła je, mając nadzieje, że pozbędzie się tej nieprzyjemnej woni.
Mieszkanie było splądrowane. Nancy nie mogła uwierzyć, że demony mogły coś takiego zrobić. Przeszła przez korytarz do kuchni. Pod butami chrupało roztłuczone szkoło, a ściany w niektórych miejscach były wgniecione. Stół, który wcześniej stał na środku, został odsunięty pod samą ścianę. W okół niego walały się porozrzucane krzesła, gazety, szklanki i inne rzeczy. Lodówka była otwarta, a jej zawartość wysypana na zewnątrz. Salon także nie wyglądał najlepiej. Sofa była "wypatroszona". Z szuflad były wyrzucane wszystkie rzeczy. Potwory nie oszczędziły nawet ich rodzinnego zdjęcia. Nancy podniosła je z ziemi. Patrzyła na wszystkie uśmiechnięte twarze. Jak cholernie jej ich brakowało. Zacisnęła mocniej fotografię. Szklana ramka zaczęła wbijać się jej w dłonie. Nie potrafiła poczuć bólu. Zdjęcie upadło z trzaskiem o podłogę, gdy zobaczyła, że jej ręce krwawią. Christopher popatrzył na nią błagalnie. Ujął jej dłonie w swoje. Rany nie wyglądały na bardzo poważne.
- W łazience jest apteczka. - Wyszła z kuchni. Chłopak poszedł za nią.
Idąc do łazienki natknęli się tylko na jedne zamknięte drzwi. Jej siostry. Nancy zdziwił ten widok, ale nie miała czasu dłużej zastanawiać się nad sensem tego. Gdy znaleźli się toalecie Chris zaprowadził Nancy do umywalki i opłukał jej ręce z krwi. Dziewczyna patrzyła w milczeniu na swoje odbicie. Pochłonięta w sowich myślał pozwoliła blondynowi na opatrzenie jej ran i zabandażowanie jej rąk. Nawet kiedy polewał jej rany wodą utlenioną, a on pieniły się jak wzburzone morze, nie czuła bólu. Kiedy skończył powiedział, że powinna dostać naklejkę "dzielny pacjent", ona coś mu odbąknęła, czego nie zrozumiał, ale nie miał ochoty spytać o co chodziło.
- Jesteś jakaś nieobecna. - Biorąc z niej przykład skierował się do jej pokoju. Zaskoczyła go ilość książek na podłodze. - Nie wiedziałem, że czytasz. Nie wyglądasz na taką. - Wziął w ręce jeden z tomów.
- Widzisz. Nie oceniaj książki po okładce. Może i nie wyglądam na taką, ale w swoim życiu miałam wystarczająco dużo czasu na czytanie. - Przeglądała pozostałe rzeczy w szafie. Z satysfakcją stwierdziła, że posiada ich więcej niż przypuszczała. Wpakowała parę do torby i podeszła do tablicy korkowej. Szarpnęła jeden z rysunków. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Już wtedy zaczynało coś się z nią dziać, a ona tego nie podejrzewała. Obrazek przedstawiał zmutowanego wilka. Bez futra, puste białe oczy... Już widziała ten widok.
- Cule. - Odezwał się blondyn stając tuż za nią. Przyglądał się rysunkowi przez jej ramię. - Skąd wiedziałaś, że tak wyglądają?
- Skąd mam wiedzieć. Od początku wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedziałam, że aż tak... - Odparła i ze złością zgniotła papier w ręce, po czym rzuciła go na podłogę.
W jednej chwili potknęła się o coś i upadła gwałtownie na dywan. Usłyszała za sobą cichy chichot. Raptownie podniosła się i mierzyła wzrokiem chłopaka. Jej klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała. Wydawać się mogło, że za chwilę wybuchnie niczym wulkan. Chris spoważniał, gdy podniosła z podłogi mały album. Przeglądając zdjęcia spostrzegła, że na żadnym nie znajduje się jej siostra. Jest tylko ona i jej rodzice, tak jakby Jade nie istniała. Coś jeszcze przyciągnęło jej uwagę, mianowicie zdjęcie umieszczone pomiędzy okładką albumu. Wyciągnęła je palcami. Nie było to łatwe zadanie z częściowo nieuruchomioną ręką.
Fotografia była pożółkła, a jej boki były falowane. Nancy z zaskoczenie rozdziawiła usta, gdy zobaczyła swoją matkę u boku jakiegoś mężczyzny. Na pewno nie był jej ojcem, a ona go obejmowała. Mężczyzna miał jasne włosy, które tworzyły poświatę niemal wyglądającą jak aureola. Oboje mieli po 18 lat i oboje byli szczęśliwi. Ich ubrania były takie same i składały się z obcisłych spodni, T-shirtów i długich peleryn z kapturem. Wyglądały one na mundurki szkolne, chociaż trochę różniące się od tradycyjnych. Stali przed budynkiem podobnym do kościoła,przynajmniej tak stwierdziła Nancy. Nad wejściem wisiała tabliczka z napisem w jakimś innym, dziwnym języku. Dojrzała coś dziwnego, błyszczącego na szyi matki. Nie widziała dokładnie co to było, gdyż słońce odbijało się od przedmiotu. Mogła jedynie stwierdzić, że to z cała pewnością był okrąg. Okrąg, taki sam jaki ona ma na bransoletce. Odwróciła zdjęcie na druga stronę. "Ten czas tak szybko płynie. To już trzeci, ale zarazem ostatni rok. Będę tęsknić Conan..."
Wrzasnęła głośno, gdy nagle rozległo się głośne pukanie. Jej źrenice rozszerzyły się. Wrzuciła szybko album do torby i chwyciła mocno Christophera za rękę. Przemknęli się obok funkcjonariuszy policji i spokojnie wyszli przez okno.
~ § ~
W drzwiach stanęła blondynka prawie równa z nim. Patrzyła na niego mrużąc oczy, gdyż od jego strony bił blask słońca. Żadne z nich nie miało zamiaru pierwsze się odezwać. On patrzył na jej złociste włosy, na kości policzkowe, piękne usta, teraz lekko rozszerzone. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nagle zapomniał słów. Dziewczyna wyciągnęła kartkę z kieszeni spodni i podała ją Loganowi. "Zrobisz tak jak się umawialiśmy!". Skinął głową.
- Nancy! Ktoś do ciebie. - Krzyknęła Nefilie, a ściany poczęły powtarzać jej słowa. Na jej twarzy zagościł mały, złośliwy uśmieszek.
Nancy wychodząc z pokoju natknęła się na Chrisa. Przywitali się krótkim "cześć" i posłali sobie ciepłe uśmiechy, a potem ruszyli razem ujrzeć tajemniczego gościa. Ciemnowłosa stanęła jak słup soli, kiedy zobaczyła kto stoi w progu mieszkania.
- Myślałam, że cię już nie zobaczę. - Zbliżyła się do niego. Chciała go uściskać, ale czuła w sobie jakąś blokadę. Popatrzyła mu w oczy zadzierając lekko głowę. - Dziękuję.
- Za co? - Uśmiechnął się.
- Za to, że na uratowałeś. - Odwzajemniła uśmiech. - Gdyby nie ty było by po nas.
Chris, który opierał się o ścianę z założonymi rękami był poruszony jej słowami i tym jak na niego patrzyła. Z każdą chwilą tej rozmowy coraz mocniej zaciskał ramiona w uścisku. Dusił wszystko w sobie, powstrzymując się aby nie doskoczyć do niego i nie odciąć mu głowy. Jednak Nancy miała rację. Sam nie dałby rady. Blondyn jeszcze bardziej się obruszył, gdy usłyszał "Przyszedłem cię stąd zabrać".
- Co?
- Powiedziałem...
- Wiem co powiedziałeś! - Wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Po co? Gdzie?!
- Do Ineres. Tu nie jest bezpiecznie. Tam będzie mogła się rozwijać, odkryje szybciej swój dar, a dodatkowo nauczy się walczyć.
- Przecież tu też się uczy walczyć. Ćwiczymy codziennie od dwóch tygodni. Zdążyłem nauczyć ją wielu rzeczy.
- Tam będzie miała profesjonalną naukę! - Podniósł głos, ale zaraz się opanował i zaczął spokojniej. - Będzie miała ochronę, nikt jej nie skrzywdzi. Chyba tego dla niej chcesz, żeby była bezpieczna.
- Co ty w ogóle pierdzielisz gościu! Chyba potrafię ją ochronić! - Christopher nie mógł już wytrzymać. Z satysfakcją dotknął swojego boku, lecz nic tam przy nim nie było. Spochmurniał. Miecz zostawił w zbrojowni...
Zapadła chwila ciszy przerywana tylko od czasu do czasu odgłosami wody kapiącej z kranu.
- Tak czy siak, ona i tak z tobą nigdzie nie pójdzie!
- Może pozwól jej sam zdecydować? - Logan zerknął na Nancy, a ona zmieszana cała tym zajściem patrzyła to na Chrisa, to na Logana.
- Ja...- Zaczęła niepewnie. Chciała już się tam znaleźć. Nowi uczniowie, może w końcu sie zaprzyjaźni z kimś na stałe. Wszystko zacząć od początku. W końcu może zostać kimś, nie być szarą myszką o której istnieniu nikt nie wiem. Nauczyć się znakomicie walczyć no i odkryć swój dar. Lecz było tylko jedno "ale", no w sumie nawet trzy "ale". Liza, Nel, no i Christopher.
- Nie, Nancy nigdzie nie jedziesz. - Patrzył na nią, onieśmielając ją.
- Ja myślę, że to nawet dobry pomysł. - Bąknęła cicho.
- Nel powiedz jej... - Blondyn był załamany. Spojrzał na siostrę błagalnym wzrokiem. Ta, jakby obudziła się ze snu, wzięła stronę Logana i dziewczyny. Chłopak pokręcił głową, a jego blond włosy opadły na idealną twarz. Wyszedł a świeże powietrze, zaciskając pięści. Nancy zdziwiona jego zachowaniem, nie zatrzymała go. Nawet nie wiedziała co mu może powiedzieć. Przebiegła wzrokiem po zgromadzonych osobach, a później poczęła przygryzać dolną wargę.
- Będę po ciebie wieczorem. - Brunet pożegnał się i wyszedł. Nancy patrzyła jak odchodzi. Na jego wspaniałe ciało, na jego kocie ruchy. Gdy zniknął z pola widzenia udała się w milczeniu na górę.
__________________________________
Jezu! ;o Ale mnie tu dawno nie było ;_; Sorry wszystkich, chociaż nikt się o mnie nie pytał. Mam nadzieje, że rozdział się podoba. Męczyłam się nad nim strasznie długo i mam nadzieje, że docenicie moja pracę. Postaram się, naprawdę się postaram, wstawiać rozdziały częściej. Jednak czasami nie będę miała czasu pisać bo mam szkołę... A po szkole czasami dodatkowe zajęcia lub coś innego :/
Najważniejsze, że jesteś! :)
OdpowiedzUsuńRozdział super! Ciekawe kim był mężczyzna ze zdjęcia. No i zazdrość Chrisa jest słodka :P
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
O rany zdziwiłaś mnie tym rozdziałem (i to nie dlatego, że tak dawno ostatnio coś dodałaś). Musze powiedzieć, że pod względem opisów i ogólnie treści to twój najlepszy rozdział.
OdpowiedzUsuńAle... no właśnie... jak Nancy mogła się na to zgodzić? :C nie będzie już Chrisa ? Lubię go, fajny jest. kurde, a ten Logan to sie rządzi i już nie wspomnę o siostrze Chrisa, która mnie wkurza.
" Nancy nie mogła uwierzyć, że demony mogły coś takiego zrobić" <- chyba każdy wie, że demony to są paskudne, złe istoty pozbawione jakichkolwiek uczuć. XD nie martw się, nie czepiam się tego, tylko tak po prostu sobie pomyślałam, że to ciut śmiesznie zabrzmiało. ostatnio za dużo serialu się naoglądałam z demonami. XD
pozdrawiam.!
A dziękować, dziękować XD
UsuńPs Ja nadrabiam rozdziały w "Białej Czarownicy", więc nie myśl sobie że zapomniałam o tobie xD
Nominacja do Liebster Blog Awards
OdpowiedzUsuńhttp://lifedreamscometrue.blogspot.com/2014/01/10-nominacja-do-lba.html